Monk Mode: Rewelacyjna, czy toksyczna metoda produktywności?

minmaxer
programista
przedsiębiorca
intj
27 marca, 2023
14 min czytania
Najważniejsze informacje
  • Monk Mode to okresowa rezygnacja z przyjemności po to, żeby zyskać więcej czasu i ochoty na realizację celów.
  • Choć wiele osób ceni ten tryb, jest on niebezpieczny i zakrawa o tak zwaną „toksyczną produktywność”.
  • Jeżeli Monk Mode Ci nie podejdzie, w tym wpisie znajdziesz alternatywy.

Internetowi guru produktywności raz na jakiś czas wyskakują z nową metodą, która ma być uniwersalnym przepisem na sukces.

Dawniej każdy trąbił o pomodoro, później był boom na 4-tygodniowy tydzień pracy, a dziś — znów ze skrajności w skrajność — coraz popularniejszy staje się Monk Mode.

Czy to naprawdę taki gamechanger, czy może ściema i toksyczna produktywność?

Jak dla mnie, poniekąd jedno i drugie.

Opiszę to z perspektywy gościa, który Monk Mode stosował jeszcze zanim dowiedział się, że ma to jakąś nazwę.

Gościa, który zarówno dużo na tym zyskał, jak i wiele na tym stracił.

Co to jest Monk Mode?

Monk Mode to z angielskiego po prostu „tryb mnicha”.

Polega na odizolowaniu się od rozpraszaczy po to, żeby przeznaczyć maksymalnie dużo czasu i energii na realizację jakiegoś celu.

Takim celem może być na przykład ukończenie projektu, zarobienie danej sumy pieniędzy, nauczenie się języka, czy przeczytanie kilku książek.

Monk Mode rozpoczyna się na określony czas, na przykład na dwa tygodnie.

Odstawiamy podczas niego większość „fajnych” czynności, które wyzwalają mnóstwo dopaminy, dzięki czemu praca powinna być nie tylko dłuższa, ale też ciekawsza.

Wady i Zalety Monk Mode

Jeżeli zastanawiasz się, czy warto przeprowadzić Monk Mode, poniżej znajdziesz listę jego wad i zalet.

Być może pomogą Ci podjąć właściwy wybór, choć strzelam, że na 99% tym wyborem powinno być olanie Monk Mode i rozważenie alternatyw, które opiszę na końcu tego wpisu.

Zalety

  1. Mnóstwo czasu na realizację celu – większość osób pracuje około 40 godzin tygodniowo. Podczas Monk Mode można bez większego problemu wycisnąć dwa razy więcej. W teorii może nam to umożliwić wykonanie 6-miesięcznego progresu w 3 miesiące.
  2. Dużo lepsze skupienie i wydajność – podczas Monk Mode jesteśmy ciągle na „detoksie dopaminowym”. Unikając rozpraszaczy (np. telefonu czy gier) łatwiej jest skoncentrować się na ważniejszych, choć trudniejszych czynnościach (np. na pracy, albo nauce).
  3. Poszerzenie horyzontów – takie doświadczenie uczy ciężkiej pracy i jakkolwiek głupio to nie zabrzmi — pozwala zobaczyć pełnię naszego potencjału. Dzisiaj, kiedy mam słabszy dzień i nie chce mi się pracować, przypominam sobie jak cisnąłem dawniej — wiem, że skoro wtedy potrafiłem pracować po 14 godzin dziennie, to tym bardziej dam radę skupić się dzisiaj przynajmniej do 16:00.
  4. Pozwala zerwać ze szkodliwymi nałogami – Część osób odstawia na ten czas używki, do których po powrocie już nie wraca.
  5. Pozwala dostrzec czynności, które nie miały sensu – dawniej przeglądałem social media przez dobre dwie godziny dziennie. Na czas mojego „trybu mnicha” odinstalowałem te aplikacje z telefonu. Później zorientowałem się, że wcale nie były mi potrzebne do szczęścia i ostatecznie nie wróciły na mój telefon.
  6. Jest satysfakcjonujący – dobrze wykonana praca daje mnóstwo satysfakcji. Zakończenie Monk Mode to nie tylko ulga, ale też duma z samego siebie i wypracowanych przez ten czas efektów.
Psst... Podoba Ci się mój wpis? 😏

Wady

  1. Izolacja społeczna – wielu z nas pragnie socjalizacji i chce czuć przynależność do jakiejś grupy. Zbyt długa izolacja może doprowadzić do zerwania wielu znajomości, osłabienia relacji romantycznych, czy nawet zmniejszenia pewności siebie.
  2. Brak jakiejkolwiek rozrywki – produktywność jest fajna, ale niektórzy z tym trochę przesadzają i próbują maksymalizować efekty kosztem jakości życia. Twój wybór, ale ja wychodzę z założenia, że każdemu należy się odpoczynek (tak, także poza snem 😉).
  3. Ryzyko nabawienia się obsesji lub wypalenia zawodowego – ciągłe skupianie się na pracy może spowodować jeden z dwóch efektów ubocznych: a) wpędzić nas w pracoholizm, co wcale nie jest takie fajne, jak się niektórym wydaje, albo b) kompletnie obrzydzić nam wykonywaną pracę.
  4. Może być trudny dla psychiki – jeżeli chcesz zdecydować się na Monk Mode, zanim zaczniesz, spróbuj zwykłego detoksu dopaminowego. Przez jeden dzień unikaj stymulujących form rozrywki (np. grania na komputerze, oglądania seriali, czy nawet słuchania muzyki) i nie spotykaj się ze znajomymi. Po prostu przez cały dzień skupiaj się pracy i pójdź na samotny spacer, albo poświęć pół godziny na jakąś inną aktywność fizyczną. Po takim dniu wyobraź sobie funkcjonowanie tak przez miesiąc, dwa, albo trzy. Nawet dla mnie — a stosunkowo lubię samotność — takie funkcjonowanie przez dłuższy czas było bardzo obciążające psychicznie.
  5. Nie zawsze jest możliwy do wykonania i może irytować – załóżmy, że chcesz wykonywać Monk Mode w domu, pracując przed komputerem. Czy aby na pewno uszanują to Twoi domownicy? Czy Twój partner lub partnerka, albo dzieci nie będą źli o to, że przez dłuższy czas będziesz niemal całkowicie niedostępny?
  6. Problemy ze snem – wiele osób, w tym ja,ma problemy z zasypianiem, jeśli się wystarczająco wcześniej nie wyciszy. To dość częste przy pracy umysłowej. Ciągła, wysoka aktywność mózgu i planowanie czasami powodują, że ciężko się „wyłączyć” i zasnąć.

Jak przeprowadzić Monk Mode?

Jeżeli chcesz zdecydować się na Monk Mode, poniżej pokażę Ci jak możesz zacząć w pięciu prostych krokach.

Krok 1: Określ cel

Przede wszystkim, Monk Mode przeprowadza się w jakimś określonym celu.

Cel nie musi być oczywiście jeden. Może być ich kilka, choć polecałbym się ograniczyć do maksymalnie trzech-czterech.

Najważniejsze jest to, żeby wyznaczyć cele mierzalne i takie, które są zależne od Ciebie.

Przykładowo:

Załóżmy, że twórca internetowy chce zwiększyć swoje zarobki do poziomu 10 000 złotych miesięcznie. Aby to zrobić, decyduje się na 3-miesięczny Monk Mode.

Problem w tym, że nie ma całkowitego wpływu na swoje zarobki. Wiele zależy od tego jak potraktują go algorytmy i czy jego treści spodobają się odbiorcom.

Może mieć za to wpływ na swój wysiłek i ilość włożonej pracy. Z tego powodu lepszym celem byłoby na przykład: „Co drugi dzień opublikować nowy odcinek na kanale YouTube”.

Wówczas, niezależnie od algorytmów i odbioru widowni, po 90 dniach Monk Mode będzie miał 45 nowych odcinków.

W takim scenariuszu realizacja celu będzie zależna przede wszystkim od niego, a chwilowy przestój w zarobkach nie będzie zniechęcający, ponieważ wszystko idzie przecież zgodnie z planem.

Przykład kiepsko wyznaczonego celu:

Schudnąć 10 kilogramów w 3 miesiące.

✔️ Przykład właściwie wyznaczonego celu:

Przez 3 miesiące codziennie chodzić na godzinne spacery i spożywać 2000 kcal.

Krok 2: Wyznacz zdroworozsądkowe zasady

Nie da się ukryć, że Monk Mode wymaga poświęceń.

Z tego powodu, przed jego rozpoczęciem warto narzucić konkretne zasady.

Szkoły są różne, ale ja polecam trzymanie się w tym wszystkim rozsądku. Odradzałbym rezygnację z aktywności fizycznej i kompletne odcinanie się od ludzi.

Przykładowe zasady na czas Monk Mode:

  1. Pracuję w godzinach 8-18.
  2. Na czas pracy zamykam drzwi. Kontakt ze mną jest możliwy tylko telefonicznie.
  3. Informuję najbliższych, że mogą się ze mną kontaktować tylko w pilnych sprawach (odradzam kompletne odcinanie się — to głupie i niebezpiecznie).
  4. Pracuję w trybie Pomodoro 80 minut pracy/10 minut przerwy. Przerwy staram się spędzać aktywnie.
  5. Nie oszukuję samego siebie i skupiam się na realizacji wyznaczonych zadań. Każdy dzień opisuję w dzienniczku i sprawdzam produktywność za pomocą programu RescueTime. Wiem, że samo „przesiedzenie” czasu w pracy nie popchnie mnie do przodu.
  6. Nie sięgam po żadne używki.
  7. Nie oglądam filmów i seriali.
  8. Odinstalowuje z telefonu wszystkie aplikacje mediów społecznościowych.
  9. Blokuję programem gry i wszystkie strony internetowe niezwiązane z moją pracą.
  10. Codziennie po pracy chodzę na spacer.

To oczywiście tylko przykład, do którego stosowałbym się ja, jako osoba pracująca przed komputerem.

Taki plan może się różnić w zależności od tego co chcesz osiągnąć i z czego jesteś w stanie zrezygnować.

Zasady powinny być dostosowane do Twoich potrzeb, a także nie powinny być przesadnie „ambitne”. Regularność i konsekwencja prowadzą nas dalej niż chwilowe wybuchy motywacji, które kończą się wypaleniem.

Krok 3: Stwórz plan dnia

Dobrze wypełniony plan dnia pomaga unikać prokrastynacji.

Nie mając planu, często łapałem się na tym, że kończyłem o godzinę wcześniej, albo po prostu nie wiedziałem, co mam robić w danej chwili. Lepiej mieć to uporządkowane, zwłaszcza na czas Monk Mode.

Przykładowy plan dnia na czas Monk Mode:

  • 5:30 – pobudka i poranna rutyna (prysznic, poranna toaleta, 5-minutowa rozgrzewka, 10-minutowe ćwiczenie koncentracji z apką do medytacji, śniadanie)
  • 6:30 – rozpoczęcie pracy (około 5 sesji Pomodoro po 50 minut pracy/10 minut przerwy)
  • 13:00 – godzinna przerwa na obiad
  • 14:00 – powrót do pracy (około 4 sesje Pomodoro po 50 minut pracy/10 minut przerwy)
  • 18:00 – zakończenie pracy i udanie się na spacer
  • 19:00 – kolacja
  • 20:00 – czytanie książek po angielsku
  • 21:00 – położenie się do spania

Wiem, że ktoś może powiedzieć, że 9 przerw po 10 minut to dość sporo, ale uważam, że w pracy kreatywnej, zwłaszcza siedzącej i przed komputerem, w miarę możliwości powinniśmy sporo odpoczywać.

Sam tak pracuję i nie wyobrażam sobie już siedzenia po 4-5 godzin przyklejonym do fotela.

Co do samego planu, to oczywiście tylko przykład. Możesz wyznaczyć sobie coś mniej lub bardziej hardkorowego, oraz dostosować wszystko do własnych potrzeb i preferencji.

Krok 4: Wyznacz termin

Zanim rozpoczniesz Monk Mode, określ dokładną datę jego rozpoczęcia i zakończenia.

Monk Mode może trwać tydzień, dwa tygodnie, miesiąc, czy nawet trzy miesiące. Wszystko zależy od Twojego celu i tego jak długo chcesz się poświęcać.

Proponuję, aby Twój pierwszy Monk Mode nie był dłuższy niż dwa tygodnie. Najpierw zobacz, z czym to się je i nie obliguj się od razu na pół roku.

Nawet jeśli teraz wydaje Ci się to proste, w praktyce może się okazać, że Monk Mode u Ciebie nie działa, albo wymaga zbyt dużych wyrzeczeń.

Krok 5: Bądź konsekwentny i mierz progres

Nie chodzi o to, żeby przetrwać okres Monk Mode nieustannie spoglądając na zegarek i czekając aż się zakończy. Grunt to dobrze go wykorzystać.

Z tego powodu podstawą jest dobrze wyznaczony cel i sprecyzowany plan dnia.

Staraj się śledzić progres.

Jeżeli się odchudzasz, stwórz np. arkusz kalkulacyjny i każdego dnia wpisuj tam liczbę spożytych kalorii, aktualną wagę, oraz wykonane ćwiczenia.

Jeżeli pracujesz, możesz zapisywać, co zrobiłeś (np. dodanie 5 nowych produktów do Twojego sklepu internetowego), oraz subiektywnie oceniać swój dzień w skali od 1-10 lub nawet zapisywać ile dokładnie czasu przeznaczyłeś na produktywną pracę (jeśli pracujesz przed komputerem, możesz użyć do tego np. wcześniej wymieniony RescueTime).

Przykład arkusza Monk Mode

Ja, nawet nie będąc w trybie mnicha, każdego dnia oceniam każdą swoją sesję Pomodoro (1-10) i zapisuję, ile czasu przeznaczyłem na produktywną pracę.

Jak widzisz, powyższe wyniki nie robią specjalnego wrażenia, ale dzięki temu nie oszukuję samego siebie, a każdego kolejnego dnia mam motywację, żeby się poprawiać.

Czy warto zdecydować się na Monk Mode?

Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć we własnym zakresie.

Możesz w tym celu przeczytać listę wad i zalet.

Z mojego punktu widzenia zazwyczaj nie warto decydować się na Monk Mode.

To bardzo wyczerpujący okres, który może być niebezpieczny.

Monk Mode ma sens jedynie jeśli jesteś zdyscyplinowany i masz do wykonania bardzo istotny cel.

Przykładem jest tutaj postać Nico Rosberga, który w sezonie 2016 Formuły 1 podporządkował niemal całe swoje życie dla realizacji celu, którym było zdobycie mistrzostwa świata i pokonanie niezwykle utalentowanego Hamiltona [1].

Ale zważywszy na to, że po zdobyciu tytułu Nico zakończył karierę w F1, musiała to być zarąbiście wyczerpująca przygoda.

Monk Mode powinny unikać zwłaszcza osoby posiadające partnerów i dzieci.

Jeśli masz obowiązki ważniejsze od Twojego celu, tryb mnicha mija się z celem. Chyba że potraktujesz go luźniej i dostosujesz do tego swój plan dnia i zasady (np. nie odizolujesz się kompletnie, a codziennie przeznaczysz jakiś czas na relację z najbliższymi).

Jeśli chodzi o mój stosunek do Monk Mode, po wielu przygodach z tym trybem doszedłem do wniosku, że w życiu potrzebny jest balans.

Nie chcę się wiecznie izolować w pogoni za celem, bo spędzę całe życie goniąc marchewkę na kiju.

Uznałem, że już nigdy nie zdecyduję się na taki tryb, chyba że na stosunkowo krótki okres (np. miesiąc). Mam jednak nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby i już zawsze będę w stanie do wszystkiego dążyć konsekwentnie, ale zdroworozsądkowym tempem.

Czy Monk Mode działa?

Jeżeli zastosujesz się do opisanych wczęśniej pięciu kroków i dobrze wykorzystasz ten czas, jak najbardziej.

Oczywiście nie jest tak, że Monk Mode uczyni każdego wybitnym sportowcem, albo milionerem. Od ciężkiej pracy ważniejsza jest mądra praca, a nawet ciężka i mądra praca zda się na niewiele jeżeli po drodze natrafimy na nieprzewidziane, nieraz losowe i blokujące progres problemy.

Ale próbując, dajemy sobie szansę. A próbując mądrze i ciężko je zwiększamy.

Z kolei nie próbując, mamy 100% szans na to, że się nie uda.

Monk Mode na pewno jest w stanie poprawić produktywność i zwiększyć ilość czasu przeznaczanego na realizację celu.

Z drugiej strony, warto mieć na uwadze to, że bycie w takim trybie zbyt długo może skutkować wypaleniem zawodowym.

Z tego powodu, poniżej przedstawię Ci kilka alternatyw dla tego trybu.

Alternatywy dla Monk Mode

Nie jestem jakimś turbo przeciwnikiem Monk Mode ale wiem, że w wielu przypadkach może bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Ale raczej nie wszedłeś tutaj po to, żeby wyjść z odpowiedzią: „to do kitu, olej temat”.

Chcę, żeby ten wpis niósł jakąś wartość także dla tych, którzy uznają, że Monk Mode nie jest dla nich.

Z tego powodu, poniżej przedstawiam kilka alternatyw:

Detoks dopaminowy

Detoks dopaminowy jest niemal równie kontrowersyjny jak sam Monk Mode. Założenia są dość podobne, ale wiele osób wykonuje go tylko przez jeden dzień.

Polega na tym, że odstawiamy wszystko, co wyzwala dużo dopaminy.

Takie wynudzenie potrafi zwiększyć naszą ochotę do pracy. Co więcej, może nam uświadomić, że potrafimy całkiem fajnie radzić sobie bez rozpraszaczy (np. gier komputerowych czy mediów społecznościowych).

Ja z reguły przeprowadzam taki detoks raz w roku, żeby trochę się zresetować i zobaczyć czego w życiu nie potrzebuję. Dzięki temu zrezygnowałem kiedyś z posiadania na telefonie aplikacji mediów społecznościowych — bez nich żyło mi się równie dobrze, a chyba nawet lepiej niż z nimi.

To Ty decydujesz, od czego odpoczniesz podczas detoksu dopaminowego. Zazwyczaj ludzie rezygnują na ten czas z telefonu, komputera, gier, stymulujących posiłków, używek, oraz aktywności seksualnych.

Jeżeli chcesz po prostu odpocząć od ciągłych rozproszeń i popracować nad własną koncentracją, taki detoks może być znacznie lepszą i mniej wymagającą alternatywą dla długoterminowego Monk Mode.

Plan dnia

Jeżeli miałbym wytypować jedną rzecz, która najbardziej przeszkadza w utrzymaniu produktywności, byłyby to ciągłe rozproszenia.

U mnie dochodzi do nich najczęściej wtedy, gdy nie wiem, co mam robić.

Jeżeli mam wyznaczony konkretny plan, punkt po punkcie — nie muszę się za wiele zastanawiać, bo mój „GPS” cały czas prowadzi mnie za rączkę. Im dokładniej wyznaczysz sobie zadania, tym łatwiej je później wykonasz.

  1. Zawsze na koniec dnia planuj zadania na kolejny. W ten sposób rozpoczniesz dzień od konkretów i unikniesz sytuacji, w których nie będziesz wiedział, co masz robić.
  2. Sporządź konkretny plan dnia. Wyznacz bloki czasu na pracę i na odpoczynek. To szczególnie ważne dla osób, które nie mają odgórnie narzuconego harmonogramu (np. pracowników etatowych).

Do planu dnia polecam Kalendarz Google.

Przykładowy plan dnia

Jeśli chodzi o aplikację do listy zadań (tzw. TODO), ja używam i chwalę sobie Todoist.

Przykładowe TODO w aplikacji Todoist

Unikanie rozpraszaczy

Jeżeli chcesz skupić się na realizacji celu, warto będzie odizolować się od rzeczy, które Cię rozpraszają — taka zresztą jest idea Monk Mode.

W przeciwieństwie do niego proponuję Ci nieco mniej hardkorową, ale za to ciągłą, a nie tymczasową wersję.

Zamiast odcinać się od bliskich i rezygnować z rozrywki, po prostu na czas pracy zablokuj lub utrudnij dostęp do zbędnych rozpraszaczy.

Jak robię to ja?

1. Wyłączam internet w telefonie i chowam go do szafy. Nadal można do mnie zadzwonić w pilnej sprawie, ale nie dostaję już powiadomień o tym, że ktoś wysłał mi śmiesznego mema.

2. Pracuję przed komputerem, więc blokuję za pomocą programu Cold Turkey dostęp do stron i aplikacji, które mnie rozpraszają. Podczas pracy nie jestem więc w stanie wejść na ulubione fora, ani odpalić jakiejkolwiek gry.

W godzinach pracy blokowanie włącza się automatycznie.

Odblokowanie non-strict wymaga przepisania relatywnie krótkiego kodu — jakieś 30 sekund roboty. Blokuję nim dostęp do Reddita, Wykopu i kilku portali newsowych. Daję sobie jednak furtkę na odblokowanie, bo czasami potrzebuję którejś z tych stron podczas pracy (np. do researchu).

W przypadku strict kod ustawiłem na niemal maksymalną ilość znaków. Blokuję tym gry i aplikacje stricte rozrywkowe. Odblokowanie tego w godzinach pracy zajęłoby mi co najmniej dwadzieścia minut. Dzięki temu nawet mnie to nie kusi.

Grywalizacja

Kolejną bardzo ciekawą techniką ułatwiającą realizację celów jest grywalizacja.

Ja używam jej głównie do monitorowania progresu i budowania nawyków.

O tym jak dokładnie wygląda to u mnie napiszę kiedyś osobny wpis, jednak żeby nie pozostawić Cię z niczym, polecę Ci aplikację i technikę, które stosowałem w przeszłości.


Habitica

Jedna z najlepszych znanych mi platform do grywalizacji. Prawdziwa gra „w życie”. Możesz w niej zdobywać punkty i przedmioty za realizację swoich nawyków i zadań, a nawet rywalizować z innymi graczami. Swoją drogą, to bardzo fajna platforma, żeby poznawać ciekawych i ambitnych ludzi.

Nawyki w Habitica

The x-effect

Jeżeli wolisz mniej zdigitalizowane formy śledzenia nawyków, x-effect powinien Ci się spodobać.

Idea jest prosta:

  1. Wyznaczasz sobie jakiś nawyk (np. że poświęcisz codziennie godzinę dziennie na czytanie książek po niemiecku).
  2. Rysujesz na kartce np. 30 pustych okienek (na 30 dni).
  3. Wieszasz kartkę w widocznym dla Ciebie miejscu (np. naprzeciwko łóżka lub obok biurka).
  4. Po każdym dniu, w którym zrealizujesz nawyk, wpisujesz X w miejsce na dany dzień. Jeśli się nie uda, zostawiasz pole puste, albo wpisujesz O (kółeczko).

Wiem, że może to brzmieć dla Ciebie banalnie lub głupio, ale ta metoda działa i pomogła wielu osobom z całego świata zbudować najróżniejsze nawyki.

Chodzi po prostu o to, że dzięki widocznej kartce przypominamy sobie, że mamy coś do zrobienia, a dzięki temu, że codziennie odznaczamy na niej progres, chcemy odznaczyć X, żeby nie zerwać łańcucha — bo przecież byłoby szkoda, skoro tak dobrze nam szło 😀.