Czym jest Grywalizacja i jak wykorzystać ją w pracy lub nauce?

minmaxer
programista
przedsiębiorca
intj
3 czerwca, 2023
17 min czytania
Najważniejsze informacje
  • Grywalizacja zachęca nas do wykonywania pozornie nudnych czynności (jak np. praca czy nauka) poprzez wykorzystanie angażujących elementów gier.
  • Najlepsze metody grywalizacji to m.in. mierzenie efektów, nagradzanie, czy efekt zerwania łańcucha. Więcej na ten temat przeczytasz w tym wpisie.
  • Nie warto przesadzać z grywalizacją, ponieważ zbyt duże skupienie na nagrodzie może zabrać radość z wykonywania danej czynności.

Od dziecka uwielbiam wyścigi. Rzadko podoba mi się gra, w której nie można się ścigać.

Ale w 2008 roku odstawiłem wszystkie NFSy i inne ścigałki na wiele lat.

Ich miejsce w moim sercu zajęły gry MMORPG. Wiesz: rycerze, elfy, zamki i te sprawy. Tytuły pokroju Metina 2, Margonem, czy Tibii.

Szczerze? To kompletnie nie był mój klimat.

A jednak, twórcy mnie przechytrzyli. Spędziłem tysiące godzin w grach, które nawet mi się nie podobały. Podobała mi się jednak ciągła stymulacja.

Chciałem więcej i więcej:

  • Mam kończyć? Zaraz, zostało mi tylko 20% do następnego poziomu.
  • Dostałem zaproszenie na urodziny? Sorry, mam event.
  • Zbliżają się wakacje? Super, będę miał dwa razy więcej czasu na zdobycie mojej wymarzonej zbroi.

Takie tytuły są pełne mechanizmów, które mają za zadanie utrzymać uwagę i zachęcić nas do dalszej gry.

O ile te praktyki są dyskusyjne i mogą prowadzić do uzależnień, zamiast się na nie gniewać — być może warto spróbować wykorzystać je na swoją korzyść?

W tym wpisie pokażę kilka sposobów, które pomogły mi wdrożyć grywalizację we własnym życiu i znacząco podnieść produktywność, oraz przyśpieszyć realizację „nudnych” celów.

Nie używam wariackich technik, które zamieniają mnie w pracoholika, ale sprawiam, że to, co robię, jest przyjemniejsze i po prostu idzie mi łatwiej — jak w grze. W niej do niczego nigdy nie musiałem się zmuszać.

Czym jest grywalizacja?

No dobra, to zacznijmy od początku.

Grywalizacja (ang. gamification) to wdrożenie elementów gier komputerowych w celu uatrakcyjnienia jakichś czynności. Pozwala zwiększyć motywację i zaangażowanie, a przy tym ułatwić osiąganie skupienia i wejście w stan flow.

Grywalizację można wykorzystać między innymi:

  • W pracy
  • W nauce
  • W zwiększaniu efektywności zespołów
  • W realizacji celów (np. w odchudzaniu czy treningach)

Oto kilka mechanizmów znanych z gier, które można zaimplementować w grywalizacji:

  • Punkty i rankingi
  • Losowość
  • Zerwanie łańcucha
  • Nagrody
  • Rywalizacja i komunikacja z innymi

Nie musisz wykorzystywać ich wszystkich, ale możesz zainspirować się nimi przy tworzeniu własnego systemu.

Sposoby na grywalizację w pracy i nauce

Poniżej przedstawiam kilka działających (przynajmniej u mnie) sposobów na grywalizację.

Każdy ma trochę inne preferencje i typ pracy/nauki, dlatego ciężko jest wytypować jedno uniwersalne rozwiązanie.

Zobacz sam, co najlepiej działa u Ciebie i spróbuj przystosować to do własnych zadań.

1. Mierzenie efektów i rywalizacja ze samym sobą

Od kilku miesięcy prowadzę arkusz kalkulacyjny, w którym oceniam każdy swój dzień.

Arkusz kalkulacyjny - grywalizacja

Wygląda to w ten sposób:

  • Zaznaczam czy wykonałem poszczególne nawyki (np. Spacer/Trening)
  • Oceniam każdą sesję Pomodoro w skali od 1 do 10. Im niższa ocena, tym mniej zrobiłem i więcej prokrastynowałem. Im wyższa, tym bardziej udana była sesja.
  • Pracuję głównie przed komputerem, więc w Polu RescueTime zapisuję, ile minut spędziłem w programach i na stronach związanych z moją pracą. Mierzy to program, o którym napiszę później.
  • Wpisuję potencjał liczbowy, czyli ocenę w skali od 1 do 10 związaną z tym na jak duży efekt może przełożyć się moja dzisiejsza praca (robię to po to, żeby skupiać się na ważnych rzeczach, a nie na szukaniu nowej, „motywacyjnej” tapety na pulpit).

Przygotowany przeze mnie wzór oblicza punkty, które udało mi się uzyskać.

Wierz mi lub nie, ale zaczynając każdy dzień, mam nadzieję, że znowu pobiję swój rekord.

Poziomy - arkusz do grywalizacji

Aktualnie staram się wbić 20 lvl, żeby odblokować pierwszą nagrodę (o tym będzie w kolejnym punkcie).

Generalnie wiem, że prowadzenie arkusza nie będzie zabawne dla każdego, ale zamiast tego, możesz po prostu zacząć oceniać poszczególne sesje i np. zapisywać gdzieś na kartce ile punktów łącznie uzyskałeś danego dnia.

Dobrym pomysłem na ułatwienie takiej zabawy jest skorzystanie z aplikacji Habitica, albo wbudowanego mechanizmu karmy w Todoist.

Karma w Todoist

Mnie on jakoś niespecjalnie jara, ale z drugiej strony, walczę już o ostatni możliwy poziom — może warto się bardziej sprężyć? 😅

2. Nagradzanie siebie

Wiesz kiedy miałem najbardziej produktywny okres w tym roku?

Nagradzanie samego siebie

Kiedy postanowiłem, że za każdy dzień powyżej 500 punktów będę siebie nagradzał.

Nagroda była drobna: 5 zł na mikrotransakcje w mojej ulubionej grze. Mimo wszystko w skali miesiąca miałem do zgarnięcia łącznie ok. 150 zł — całkiem nieźle.

Psst... Podoba Ci się mój wpis? 😏

Nieraz mnie to motywowało. Zwłaszcza jak miałem średni dzień, ale myślałem: „dobra, brakuje mi już tylko 60 punktów — jednak pójdę na ten spacer i przyłożę się do dwóch ostatnich sesji — powinno się udać”.

Możesz też nagradzać siebie za wykonanie konkretnych zadań z listy, albo za osiąganie długoterminowych celów.

U mnie najskuteczniej działają nagrody, które mam szansę odbierać codziennie. Myślenie w perspektywie kilku miesięcy mnie nie napędza, bo w grach szukałem czegoś zupełnie odwrotnego — niemal natychmiastowej gratyfikacji.

3. Losowość nagród

Ponad rok swojej gry w Margonem spędziłem na polowaniu na hełm z „Quetzalcoatla”. Pokonałem tego gałgana łącznie ponad 5000 razy, a na każde bicie trzeba było czekać 18 minut.

Jak nietrudno policzyć, spędziłem na tym ponad 1500 godzin (w rzeczywistości dużo więcej ze względu na system losowań).

Na czym polegała taka gra?

Stało się w miejscu i raz na jakiś czas klikało się w potwora, licząc na to, że spośród wszystkich graczy na mapie, to my wylosujemy walkę — tyle.

Później następowało losowanie nagrody. Była minimalna szansa (ok. 0.05%), że z takiego bicia spadnie wymarzony, legendarny przedmiot. Każde losowanie było dreszczykiem emocji.

Sto razy lepiej bawiłbym się podczas dynamicznych walk PvP, albo grania w inną grę.

Wiedziałem, że to bez sensu, a jednak — losowość, nieprzewidywalność i niewielka szansa na ogromną nagrodę, zachęcały mnie do robienia czegoś, co nie było ZUPEŁNIE ciekawe. Potrafiłem tam stać po kilkanaście godzin dziennie.

Jeżeli myślisz, że zwariowałem, zobacz licznik graczy OSRS. To gra z 2007 roku, która nadal przyciąga setki tysięcy graczy każdego dnia. Polega głównie na klikaniu w drzewa, skały i tak dalej — po to, żeby rozwijać wirtualne umiejętności.

Brzmi nudno? Pewnie tak, ale w rzeczywistości dobrze zaprojektowany system progresji potrafi wciągnąć na długie lata.

Jak wykorzystać to w pracy, albo nauce?

Mój pomysł jest prosty:

Wykorzystaj mechanizm Pomodoro (ja stosuję 80 minut pracy/10 minut przerwy) i po każdej sesji losuj nagrodę.

Możesz wykorzystać do tego np. koło fortuny online, albo wrzucić do słoika karteczki z opisami nagród.

Przykładowe nagrody:

  • Pusta
  • 2 zł na hobby
  • 5 zł na hobby
  • 10 zł na fundusz wakacyjny
  • 1 zł do skarbonki na nowy gadżet
  • Mogę skończyć pracę o godzinę wcześniej (maksymalnie 1 w ciągu dnia)

+ Bonus 10 zł na hobby, jeśli uda się ukończyć 8 sesji pracy w ciągu dnia.

Oczywiście kwoty i nagrody dostosowujesz sam według własnych preferencji i możliwości. Możesz też manipulować szansą na ich zdobycie (np. poprzez dodawaniu wielu pustych i niskowartościowych losów).

4. Efekt zerwania łańcucha

Jedni wolą nagrody, a inni… Też nagrody, ale kary działają na nich lepiej.

O budowaniu nawyków powstała niejedna długa książka. Atomowe Nawyki (James Clear) sprzedały się już ponad 3 000 000 razy [1].

Wielki szacun dla autora, ale…

Tworzenie nawyków jest proste jak budowa cepa. U mnie ogranicza się do dwóch rzeczy:

  1. Ustawienie cyklicznego przypomnienia (możesz to zrobić np. w kalendarzu Google).
  2. Budowanie łańcucha i nie zrywanie go.

O co chodzi z tym drugim?

Najprościej po prostu wziąć kartkę, narysować na niej np. 30 kwadratowych pól i powiesić ją w widocznym miejscu na ścianie.

Po każdym dniu, w którym wypełnisz zadanie (np. 30-minutowy spacer), zakreślisz w polu X. Jeśli Ci się nie uda, zamiast X wstawisz kółko… A nikt nie chce wstawiać kółka, zwłaszcza jak już ma kilka X-ów z rzędu.

To tak zwany „The X Effect”. Na Reddit znajdziesz nawet społeczność fanów tej metody, liczącą już ponad 60 000 członków: r/theXeffect.

Dodatkowo, proponuję dodanie nagród za określoną liczbę dni pod rząd (np. za 100 dni z rzędu możesz kupić sobie nową grę, a za 500 dni, możesz wyjechać na dwudniowy urlop).

Ja nie lubię wieszać sobie nic na ścianie, więc wykorzystywałem do tego aplikację Habitica, a obecnie nawyki pomaga mi budować Todoist z rozszerzeniem Habit Tracker.

Efekt zerwania łańcucha wykorzystuje wiele gier multiplayer, a nawet aplikacji związanych z edukacją. Przykładowo, wielu użytkowników Duolingo chwali się bardzo długim łańcuchem rzędu kilku tysięcy dni nauki pod rząd — aplikacja codziennie pokazuje tzw. „streak”.

Wada takiego rozwiązania? Gdy łańcuch się zerwie, trochę do kitu jest zaczynać od zera. Mnie w ten sposób odechciało się nauki niemieckiego, kiedy po ponad 60 dniach musiałem zrobić kilka dni przerwy i tym samym wyzerowałem licznik.

I tak nie chciało mi się już uczyć, ale trzymała mnie przy tym obawa przed zerwaniem łańcucha, na który tak długo pracowałem.

5. Wyzwania czasowe

Wiele gier narzuca nam czas na wykonanie konkretnego zadania.

Na przykład: przejdź daną mapę w czasie krótszym niż dwie minuty, albo pobij swój poprzedni rekord.

Jako fan wyścigów UWIELBIAM takie rzeczy. Nieraz złapałem się na tym, że powtarzałem jeden poziom kilkaset razy, tylko po to, żeby poprawić czas o pół sekundy.

Dobrym pomysłem może być użycie tego w pracy, albo w nauce.

Wystarczy skorzystać z najzwyklejszego stopera online.

Przykładowo:

  • Jak najszybciej naucz się 10 angielskich słówek i pobij swój dotychczasowy rekord.
  • Wywieś pranie w czasie poniżej 3 minut.
  • Rozwiąż poprawnie 15 fiszek z rzędu (zacznij liczyć od nowa za każdym razem jak się skujesz).

Nie wiem jak na Ciebie, ale na mnie działa to bardzo dobrze. Chcąc zrobić coś jak najszybciej, skupiam się na tym w 100% i zapominam, że robię coś, co nie sprawia mi specjalnej przyjemności.

Uwaga: nie polecam korzystania z wyzwań czasowych w każdym obszarze. Skupiając się na zrobieniu czegoś jak najszybciej, praca traci na jakości, a także możemy popełnić więcej błędów.

Warto tego używać jedynie w prostych, bezpiecznych i powtarzalnych zajęciach. Gdybym korzystał z tego sposobu np. przy tworzeniu wpisów na tego bloga, byłoby ich pewnie 10 razy więcej, ale byłyby bezwartościowe.

6. Rywalizacja z innymi

Rywalizacja może zachęcić do tego, żeby przeznaczać na coś więcej czasu i bardziej się na tym skupiać.

Zauważ, że w grach single player mało kto osiąga 1000+ godzin w jednym tytule, a w grach MMORPG, gdzie rywalizujemy z innymi ludźmi, niczym dziwnym nie jest 5000 godzin (nawet jeśli gra nie dostaje aktualizacji zawartości i jest do bólu prosta).

Osiągnięcia, które mogą zobaczyć i podziwiać inni ludzie, są dla większości o wiele bardziej wartościowe niż osiągnięcia, które zdobywamy dla samych siebie.

Kojarzysz MrBeasta? To obecnie jeden z największych YouTuberów na świecie (na swoim głównym kanale ma już ponad 100 milionów subskrybcji).

W jednym z wywiadów opowiadał o swoich początkach z YouTube. Zakolegował się z innymi małymi twórcami i przez ponad 1000 dni rozmawiał z nimi na Skype o strategiach pozwalających zwiększyć ruch. Jak stwierdził, taka forma nauki pozwalała im oszczędzić mnóstwo czasu, bo zamiast zdobywać wiedzę samemu, zdobywali ją w kilka osób.

Jak najbardziej w to wierzę, ale widzę w tym jeszcze jedną ogromną zaletę:

Otoczenie się ludźmi z danego środowiska potrafi niesamowicie napędzić do działania. Zwłaszcza jeśli są to prawdziwi pasjonaci.

Wiele razy widziałem to po samym sobie. Kiedy gadałem z kumplami z gier, w głowie było mi tylko zdobywanie kolejnych poziomów i poprawianie ekwipunku. Kiedy otoczyłem się kumplami programistami, chciałem jak najszybciej nauczyć się nowej technologii i pochwalić się nowym, ciekawym projektem.

Chciałem progresować, żeby pewnego dnia dorównać lepszym od siebie, a nawet ich przeskoczyć. Dzięki temu przeznaczałem na to coraz więcej czasu i osiągałem większe skupienie. Praca była wówczas jak sport, czy dobra gra komputerowa.

W zdrowej rywalizacji nie ma nic złego, dlatego polecam Ci spróbować.

Oto kilka pomysłów na rywalizację w pracy/nauce:

  • Znalezienie tzw. partnera odpowiedzialności (ang. accountabilty partner), czyli osoby, z którą będziecie wymieniali się własnymi postępami.
  • Dołączenie do społeczności związanej z danym zajęciem. Np. na Discordzie i Reddicie jest mnóstwo miejsc dla uczniów lub osób z konkretnych branż.
  • Znalezienie konkurenta, którego będziesz chciał pokonać. Przykładowo, zanim zacząłem pracować nad tym blogiem, wypisałem listę najlepszych wg. mnie miejsc tego rodzaju — dążę do tego, żeby pewnego dnia moje było najpopularniejsze. Bardziej co prawda zależy mi na niesieniu realnej wartości, ale to akurat ciężko zmierzyć. Liczby są bardziej uczciwe (używam do tego m.in. SimilarWeb).

Aplikacje i programy do grywalizacji

1. Habitica

Habitica to jedna z najlepszych aplikacji do grywalizacji życia. Ułatwia budowanie nawyków i wykonywanie poszczególnych zadań.

Co ciekawe, darmowy pakiet oferuje w zasadzie wszelkie niezbędne funkcje.

Będąc regularnym i sumiennie wykonując swoje obowiązki, zdobywamy punkty i kolejne poziomy.

Zdobyte złoto możemy wymieniać na nagrody, a im większa będzie nasza aktywność, tym bardziej przyczynimy się w walkach gildyjnych (swoją drogą, możesz tam znaleźć naprawdę mnóstwo społeczności dla produktywnych osób).

Habitica

Ja korzystałem z tej aplikacji przez pół roku.

Uwielbiałem odhaczać tam zadania, ponieważ przesuwający się pasek postępu i miły dla ucha dźwięk stymulowały mnie prawie tak bardzo jak moje ulubione MMORPG.

Przestałem jej używać ze względu na dość archaiczny system TODO, który wraz z rozwojem moich projektów zaczął mnie ograniczać.

Przesiadłem się na Todoist, ale mam nadzieję, że jeżeli kiedyś znajdę na to trochę czasu, rozkminię jakąś dobrą integrację tych dwóch platform i znowu wrócę do „gry” 😉.

2. RescueTime

Jeżeli pracujesz albo uczysz się przed komputerem, dzięki RescueTime możesz w bardzo prosty sposób mierzyć czas poświęcony na realizację danych zadań.

Ten program śledzi Twoją aktywność i pozwala zobaczyć, ile czasu poświęciłeś np. na pracę nad Twoim referatem w Google Docs, a ile na przeglądanie Instagrama.

Przeglądając raporty, każdego dnia możesz założyć sobie, że jutro spróbujesz być jeszcze bardziej produktywny, albo przynajmniej wyrobić jakąś ustaloną normę.

Oto moje aktualne rekordy:

Z pierwszego (najwięcej czasu spędzonego przed komputerem) nie jestem szczególnie dumny, ale drugi (najwięcej bardzo produktywnego czasu) chciałbym pobić jeszcze w tym roku.

Oprócz aspektów związanych z grywalizacją, RescueTime polecam także do identyfikacji programów i stron, na których niepotrzebnie spędzasz zbyt wiele czasu.

Wówczas możesz np. wyznaczyć na nie limit czasowy, albo kompletnie je zablokować (ja używam do tego programu Cold Turkey).

3. Forest

Podobno każdy prawdziwy mężczyzna powinien zasadzić drzewo.

Ja zasadziłem już pięć i nawet nie musiałem wychodzić z domu… Cóż, takie czasy ¯\_(ツ)_/¯.

Forest to aplikacja Pomodoro, która pozwala sadzić wirtualny las za realizowane sesje.

Po uzbieraniu wystarczającej ilości waluty, w wersji płatnej możemy zlecić zasadzenie za nas prawdziwego drzewa.

Oprócz tego, motywujące mogą być też rankingi (globalny i ten wśród znajomych), czy odblokowywanie kolejnych wirtualnych nagród.

Jeżeli często kusi Cię przeglądanie telefonu, możesz skorzystać z jednej z jego najlepszych funkcji: usychania drzewka, gdy wyłączysz aplikację.

Dzięki temu możesz dodatkowo ograniczyć swoją prokrastynację.

4. Koło fortuny

W grach najbardziej pociągały mnie te dwa elementy:

  • Niemal natychmiastowa nagroda po wykonaniu zadania.
  • Nieprzewidywalność i losowość. Coś fajnego mogło być tuż za rogiem, a ja byłem tego ciekaw, więc tym chętniej realizowałem zadanie.

W pracy lub nauce możesz skorzystać do tego np. z koła fortuny online.

Wystarczy, że wyznaczysz sobie różne nagrody (możesz też ustawić wiele typu „PUSTO”) i będziesz wykonywał losowanie np. po odhaczeniu czegoś na liście albo po każdej udanej sesji Pomodoro.

Przez jakiś czas korzystałem z tej metody i naprawdę bardzo ją sobie chwaliłem. Obecnie nie pociągają mnie już dawne nagrody, ale jak wymyślę jakieś nowe pomysły, na pewno do tego wrócę.

Każde kręcenie kołem było satysfakcjonujące, a świadomość tego, że mogę upolować coś fajnego, skutecznie nakręcała mnie do pracy.

5. Arkusze kalkulacyjne

Nie, nie robię sobie jaj!

Excel czy Arkusze Google to jedno z najlepszych narzędzi do grywalizacji.

Dlaczego? Bo grywalizacja nie jest zero-jedynkowa: na każdego działają różne rzeczy i każdy wykonuje różną pracę.

W arkuszach możesz dostroić wszystko do własnych potrzeb.

Ja praktycznie co roku przeprojektowuje swój system, chociaż obecny sprawdza się bardzo dobrze:

  • Dostaję punkty za wypełnienie kluczowych zadań w ciągu dnia.
  • Dostaję punkty za oceny poszczególnych sesji Pomodoro (im więcej ich wykonam i im lepsza będzie uzyskana średnia ocen, tym więcej zdobędę punktów).
  • Dostaję punkty za produktywne minuty wg. RescueTime. Im więcej tym lepiej.
  • Dostaję punkty za to jak dużo rzeczy udało mi się wypracować (czy np. większość czasu spędziłem na pasywnym „zdobywaniu wiedzy”, czy rzeczywiście coś zrobiłem).
  • Jeżeli w danym dniu zbiorę powyżej 500 punktów, wieczorem mogę odebrać jakąś nagrodę (np. wyżej przytoczone 5 zł na hobby — niewiele, ale zawsze coś)
  • Im więcej zbiorę punktów, tym szybciej osiągnę kolejny poziom. Niektóre poziomy odblokowują nagrody. Na 20 lvlu będę mógł w końcu kupić nowy monitor (to zachcianka, która może poczekać).
Arkusz kalkulacyjny

Obecnie rozbudowałem ten arkusz o kilka dodatkowych pól (m.in. 15000 kroków dziennie), ponieważ od wczoraj jestem w trakcie 90-dniowego Monk Mode — o ile krytykowałem i nadal krytykuję tę metodę, wiem, że u mnie sprawdza się całkiem nieźle. A, że mam sporo do zrobienia i trochę „złości” do wyładowania, daję z siebie teraz 100%.

U mnie takie arkusze sprawdzają się wyśmienicie. Jeżeli miałbym polecić tylko jedną aplikację, byłoby to właśnie to i zbudowanie własnego systemu.

6. Licznik Kroków

Jeżeli podobnie jak ja, spacerujesz, albo chciałbyś zacząć się odchudzać, z całego serducha polecam Ci aplikacje wyposażone w licznik kroków.

Ja używam Krokomierz – Licznik Kroków (Android), sprawdza się u mnie idealnie.

Za każdym razem kiedy rozwijam menu powiadomień, widzę, ile danego dnia zrobiłem kroków i ile spaliłem dzięki temu kalorii:

Dzisiejsze kroki

Oprócz tego, bardzo motywujące są także osiągnięcia. Podczas swoich spacerów przeszedłem już łącznie ponad 3200 kilometrów — to tak jakbym 4 razy przeszedł z Londynu do Paryża. Wow, satysfakcjonujące.

Teraz zmierzam po ostatnie osiągnięcie, czyli „Do rdzenia ziemi”. Mam nadzieję, że uda mi się je zdobyć w przyszłym roku.

// Edycja w 2025: zabrakło mi jakieś 800 kilometrów – może gdybym za każdym razem brał ze sobą wszędzie telefon… No nic, w tym roku na pewno się uda!

7. Strava

Jeżeli biegasz, jeździsz na rowerze, albo po prostu szukasz trochę bardziej rozbudowanej alternatywy dla licznika kroków, ciekawym wyborem może być Strava.

Strava pozwala między innymi na:

  • Dokładne mierzenie rezultatów
  • Socjalizację i rywalizację z innymi
  • Zapisywanie tras

Jeżeli chcesz dowiedzieć się o niej więcej, polecam Ci zapoznać się z tą stroną.

Ja do spacerów wolę prostsze rozwiązania, ale wielu moich kumpli biegaczy i cyklistów bardzo chwali sobie Stravę i aż nie mogą doczekać się kolejnego dalszego wypadu, żeby pobić kolejny rekord.

Fajne, warto się zainteresować.

8. Duolingo

Nie znam lepszej aplikacji do nauki języków niż Duolingo. Przynajmniej jeśli chodzi o poziom podstawowy, czyli proste słówka i zwroty.

Parę razy zastanawiałem się, dlaczego akurat ta aplikacja ma tylu oddanych fanów i jest uwielbiana na całym świecie.

Mnie z kilku alternatyw korzystało się równie dobrze, a nawet lepiej.

Ale jest coś, w czym Duolingo jest niedoścignione: grywalizacja.

W każdym tygodniu rywalizujesz z innymi użytkownikami z Twojej ligi, a każdego dnia musisz wypełnić normę, bo inaczej stracisz tzw. streak (ilość dni nauki pod rząd).

Już sam interfejs aplikacji wygląda jak niezła gra RPG, a wszechobecne nagrody i aspekty społecznościowe tylko to podkreślają. Aż chce się człowiekowi uczyć, naprawdę.

Aplikacja Duolingo

Ja w Duolingo uczyłem się kiedyś niemieckiego i bardzo sobie chwaliłem.

Z pewnością kiedy będę miał trochę więcej czasu i ochoty na naukę języka, wrócę właśnie do Duo.

Wiem, że żadna inna aplikacja nie utrzyma mojej uwagi równie długo (nie mam większego samozaparcia, bo po prostu średnio mi na tym zależy).

Czy grywalizacja ma jakieś wady?

Napisałem o grywalizacji wiele dobrego i pokazałem, w jaki sposób samemu wykorzystuję ją w pracy, nauce i innych obszarach życia.

Warto jednak pamiętać o tym, że niemal wszystko w nadmiarze ma jakieś wady. Nawet grywalizacja, dlatego nie polecam z nią przesadzać.

Dlaczego? Jeżeli do danej aktywności motywuje nas jedynie chęć zdobycia nagrody, przestaniemy doceniać proces. Praca stanie się mniej interesująca, a ważny będzie wyłącznie efekt końcowy — krótki zastrzyk dopaminy.

Nagroda jest fajna, ale nie powinniśmy się skupiać wyłącznie na niej.

Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się w świetnym podcaście Controlling Your Dopamine For Motivation, Focus & Satisfaction | Huberman Lab Podcast #39 (wymagany angielski, ale w razie potrzeby możesz włączyć napisy z tłumaczeniem).

Grywalizacja powinna być dodatkiem, a nie jedynym motywatorem.

Znacznie większe efekty może dać doprowadzenie do tego, żeby zamiast końcowej nagrody, przyjemność sprawiał Ci sam proces.

Jak to zrobić? W tym temacie mogę polecić książkę „So Good They Can’t Ignore You” (Cal Newport) oraz mój wpis: 7 sposobów na to jak polubić swoją pracę.

Ciekawe linki związane z grywalizacją

Jeżeli temat grywalizacji Cię zainteresował i chciałbyś go jeszcze bardziej zgłębić, polecam Ci następujące miejsca:

  • yukaichou.com (angielski) – blog eksperta od grywalizacji. Jedno z najbardziej kompletnych i wartościowych miejsc w sieci, z których można czerpać wiedzę na ten temat.
  • reddit.com/r/gamification/ (angielski) – ogromna społeczność dotycząca grywalizacji. Można wymieniać się tam własnymi pomysłami i przemyśleniami.
  • youtu.be/ELavuz3btaE (angielski) – jeden z najlepszych filmów na temat grywalizacji, jakie udało mi się znaleźć w internecie (swoją drogą, bazujący na książce autora wymienionego wcześniej bloga). Konkretnie i na temat.

Wybacz, że tym razem wszystkie linki są po angielsku, ale w razie potrzeby możesz skorzystać z tłumacza lub napisów na YouTube.